Jest mi bardzo smutno. Dziś rano po 12 latach wspólnego życia przeszedł na drugą stronę tęczy nasz wspaniały i kochany kot Misiek. Był wspaniałym pocieszycielem, przyjacielem i odstresowaczem. Jest mi bardzo smutno.
To bardzo smutne,po kazdym moim zwierzaku pozbierac sie nie moge.Cztery lata temu w jeden dzien odeszla moja rottwailerka(13 lat) i moja kotka (17 lat).Mam teraz w domu masę yorków a nadal płacze za tamtymi.Bardzo Ci współczuje,wiem jak to boli
Wiem, że nie da się w takiej sytuacji pocieszyć, ale współczuję z całego serca... Jeden z moich kotów choruje od końca maja, wczoraj miał trzecią operację i nie wiadomo, co będzie dalej (ma tylko 2 lata), drugi (11 miesięcy) ma wadę genetyczną - brak mostka, robi mu się ogromna przepuklina, operacja jest bardzo niebezpieczna, a niestety konieczna - łobuz połknął jakimś cudem kulkę prawie 2 cm średnicy... Nie potrafię sobie znaleźć miejsca...
Bardzo Ci współczuję. Moja kundelka po 13 latach się poddała, więc wiem jak to jest. I co ciekawe, długo po jej przejściu na drugą stronę, słyszałam w domu jak biega i pazurkami drapie w podłogę. Ale pomyśl, jak Misiek hasa po drugiej stronie tęczy, łowił myszki do zabawy i na pewno puszcza Ci perskie oko. Pozdrawiam smutno - ZygElla
Niewątpliwie wyjątkowym i niewątpliwie wielkim :-) Pamiętam moje pierwsze z nim spotkanie - budził może nie strach, ale na pewno respekt... Dareczko, wiesz sama, że takie są życia koleje, nasi ulubieńcy żyją niestety krótko, za krótko. Ale wspomnień nikt nam nie odbierze, a Misiek już zapitala w kocim niebie, gdzie myszy mają smak najlepszych francuskich dań i same wpadają mu do pyszczka ;-) A po Twoim ostatnim telefonie wiem, że już masz kim się znów opiekować (i nie jest to Twój Stary ;-]]])
To bardzo smutne,po kazdym moim zwierzaku pozbierac sie nie moge.Cztery lata temu w jeden dzien odeszla moja rottwailerka(13 lat) i moja kotka (17 lat).Mam teraz w domu masę yorków a nadal płacze za tamtymi.Bardzo Ci współczuje,wiem jak to boli
OdpowiedzUsuńWiem, że nie da się w takiej sytuacji pocieszyć, ale współczuję z całego serca... Jeden z moich kotów choruje od końca maja, wczoraj miał trzecią operację i nie wiadomo, co będzie dalej (ma tylko 2 lata), drugi (11 miesięcy) ma wadę genetyczną - brak mostka, robi mu się ogromna przepuklina, operacja jest bardzo niebezpieczna, a niestety konieczna - łobuz połknął jakimś cudem kulkę prawie 2 cm średnicy... Nie potrafię sobie znaleźć miejsca...
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję. Moja kundelka po 13 latach się poddała, więc wiem jak to jest. I co ciekawe, długo po jej przejściu na drugą stronę, słyszałam w domu jak biega i pazurkami drapie w podłogę.
OdpowiedzUsuńAle pomyśl, jak Misiek hasa po drugiej stronie tęczy, łowił myszki do zabawy i na pewno puszcza Ci perskie oko.
Pozdrawiam smutno - ZygElla
Dario wiem co czujesz, oby się spotkały nasze koty. Przytulam Cię mocno.
OdpowiedzUsuńJejku... Dawno mnie nie było i takie smutne wiadomości mnie witają:((((( Bardzo mi przykro - lubiłam go, był wyjątkowym kotem...
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie wyjątkowym i niewątpliwie wielkim :-) Pamiętam moje pierwsze z nim spotkanie - budził może nie strach, ale na pewno respekt...
OdpowiedzUsuńDareczko, wiesz sama, że takie są życia koleje, nasi ulubieńcy żyją niestety krótko, za krótko. Ale wspomnień nikt nam nie odbierze, a Misiek już zapitala w kocim niebie, gdzie myszy mają smak najlepszych francuskich dań i same wpadają mu do pyszczka ;-)
A po Twoim ostatnim telefonie wiem, że już masz kim się znów opiekować (i nie jest to Twój Stary ;-]]])
Pozdrawiam cieplutko!
Dziękuję kochani za wszystkie ciepłe słowa. Już mi troszkę lepiej. Już następne kiziaki są w domu, jak tylko obfocę to Wam pokażę małe "potworki" :)
OdpowiedzUsuń