Powstał niedawno nowy Anioł, który na szczęście już znalazł nowy dom i swoich ludzi. Trasę pokonał ogromną. Popłynął (dzięki bogu nie wpław i nie sam) aż do Kanady. Trwało to strrrrasznie długo. "Ino mig...." po 2,5 miesiącach dotarł cały i zdrowy na miejsce przeznaczenia. Tym razem dobrze się skończyło, ale ile razy powierzam moje przesyłki naszej kochanej poczcie tyle razy mnie brzuch boli a serducho niespokojnie pika. Ciekawe Czemu :? Dziękuję Panie Jurku za cierpliwość i wyrozumiałość :)