28 czerwca 2009

Obniżanie lotów

Taka mnie myśl naszła, ze czasem nie ma sensu walczyć z wiatrakami i głową muru nie przebiję. Narobi się człowiek jak głupi osioł, napstryka dziesięć tysięcy zdjęć, nawygłupia z wymyślaniem aranżacji, właściwej obróbki komputerowej (co w sumie często trwa 2-3 razy dłużej niż samo robienie biżuterii) i próbuje dodać do Galerii a tam... ZONK. Pani lub pan od moderacji jednym ruchem myszki odrzuca tę twoją pracę. I nawet nie wiadomo czemu? zdjęcia nie takie? aranżacja do bani?, biżuteria brzydka? Nikt tego nie wie. Na listy z zapytaniem brak odpowiedzi, na forum publicznym wolę nie pytać. Scyzoryk się otwiera i chce zemsty;) Na stronę główną trafiają wiecznie te same osoby, wiadomo że produkty ze strony głównej bardzo szybko się sprzedają. Inni projektanci, mimo że wg regulaminu spełniają wszystkie podane kryteria nie mają szansy tam trafić (najczęściej sprawa rozbija się o zdjęcia:(. Sklepy notorycznie nie dodają kontaktu z artystą, by przypadkiem potencjalny klient nie próbował coś kupić poza galerią. Nie wolno dołączać do wysyłanych prac żadnych danych osobowych. Dziwne to. Jak ktoś będzie chciał coś kupić u twórcy i będzie mu zależało to i tak znajdzie drogę do niego, i tak. Już miałam takie doświadczenia. Ta galeria, w której układy są miłe i wszystko gra ma mało klientów więc i sprzedaż mniejszą, a ta w której człowiek się denerwuje ma wzięcie. Wylęgarnia, na którą dziewczyny skarżą się bardzo, np. że nie mają wypłaty od 2-3 miesięcy??? Tragedia. Biedny klient nawet nie przypuszcza jak traktowani są tam twórcy. Dobrze, że nie startowałam do nich. Wrrr... nie do pomyślenia w galerii stacjonarnej. Trochę moje twórczo - biżuteryjne loty oklapły. Nie widzę sensu w tej pracy. Dziś usiadłam i wreszcie po długim czasie zaczęłam coś malować. Na sztaludze mam trzy anioły i moje ukochane kwiaty. Mam nadzieję, że w wakacje się rozkręcę :) a z odrzuconej biżuterii założę "salon odrzuconych" ;P


19 czerwca 2009

Biżuteria - agat oprawiony

Czasem coś mi się dzieje z płciowością ;D i biorę się za rzeczy, którymi teoretycznie powinien zajmować się mężczyzna. Kiedy pracowałam w teatrze nie było zmiłuj. Wszyscy musieli robić te same rzeczy, choć przyznam szczerze, że chłopcy (a było ich 4) darowywali mi wspaniałomyślnie chodzenie po Łodzi z oklejaniem reklam, czy skakanie po drabinie i malowanie na wysokościach. Dzięki tym praktykom nauczyłam się lutować. Św. pamięci pan Janek, oba Jarki i Rycho-Pycho nauczyli mnie co to jest cyna, lut. Jak trzymać oraz co robić z kwasem i lutownicą. Przyznaję szczerze kochałam tą robotę. To było miejsce gdzie się naprawdę dobrze czułam i wiele nauczyłam. Powstałe wiele lat później biżuterie swoje korzenie miały właśnie w teatrze. Najpiękniejszym kamieniem był dla mnie do tej pory agat.

Jego nieprzebrana kolorystyka i to wspaniałe "paskowanie". Pod światło jak witraż, na skórze zamieniony zupełnie w cudowną broszkę, czy wisior. Oto niektóre z nich popełnione w życiu:


14 czerwca 2009

Wielkie koła - kolczyki i filcowane kulki

Nie chwal dnia przed zachodem słońca (które i tak siedzi gdzieś pod chmurami i ma nas w nosie). Dobrze ziarło ale zdechło :( U mnie leje... nic tylko woda, woda, woda. Widać, że zaciągnęło chmurska na dłużej, bo na kałużach robią się bąbelki. Wzięłam się więc za robienie czegoś na mokro, przeca trzeba być na bieżąco (choćby z naturą;). Powstał śmieszny nieco gotycki komplecik bransoletka i pierścionek:



Dredy i cekiny, prześwity i niby kwiaty. Wszystko w grafitowym melanżu i amarancie. Dosyć awangardowy, choć nie bardzo szokujący. Powstały też w jednym rzucie kolczyki, gigantyczne koła (8cm) w podobnej tonacji:



Niestety zauważyłam, ze bardzo mało osób zna i lubi filc :( mam nadzieję, ze kiedyś się to zmieni. Tym bardziej, że już niektóre znane i medialne postacie przekonują się do ozdób z filcu. Na przykład "Czarna Mamba" czyli Ivona Pavlović znana z Tańca z Gwiazdami:

Zdjęcie ze strony Snobka.pl , mnie się bardzo podobają ozdoby, które Ivona ma na tym zdjęciu...



LinkWithin

Related Posts with Thumbnails